czwartek, 27 kwietnia 2017

Lillie Mae - Forever and Than Some


Koncerty Jacka White kipą od żywiołowości i niespodzianek. Muzycy grający z nim, muszą sprostać jego szaleństwu, muszą mieć muzykę we krwi. Niewątpliwie White stworzył sobie wymarzoną ekipę do grania. Jedna z jego perełek wydała własną płytę.

Choć to solowy debiut Lillie Mae, artystka zachwyca swoim stażem na scenie. W wieku dziewięciu lat została członkiem rodzinnego zespołu country, który prowadził koczowniczy tryb życia. Muzycy na dłużej zatrzymali się w Nashville, trafiając pod skrzydła producenckie Jacka Clementa.  Jypsi, bo tak się nazywali zaistniał w szerszej świadomości amerykanów singlem I Don't Love You Like That. Jak sama artystka wspomina w jednym z wywiadów, na jej drodze życia pojawiło się dwóch Jacków. Dzięki nim otworzyły się dla niej drzwi świata muzycznego. White wypatrzył Lillie uzupełniając nią skład żeńskiego zespołu Peacocks. Dziewczęcy bandu założony na potrzeby Blunderburs – pierwszej solowej płyty White’a. W Lazzaretto, Mae można usłyszeć, jak śpiewa w Temporary Ground a jej partiach skrzypec powalają.

Debiut Mae nie jest zbyt spektakularny, choć jej umiejętności zasługują na dużo więcej. Może to wynikać z faktu, że country przeżywa tożsamościowy kryzys. Ja sam nie śledzę skrzętnie tego, co dzieje się w muzycznej krainie cowboyów. Rolę przewodnika w tej dziedzinie sprawuje Jack White, dzięki Third Man Records. Katalog wytwórni pozwala z wypiekami na twarzy eksplorować tradycje muzyczne Ameryki w przyjemny sposób. Płyta Lillie Mae jest uosobieniem tego wszystkiego.
Na Forever and Then Some artystka czerpie garściami z bluegrassu, country a nawet soulu co daje unikatowe wokale przełamane psychodelą lat 70. Już w otwierającym Over The Hill and Through The Woods słychać świeżość nagrań. Gorzkie i chwytliwe melodie sprawiają, że tą płytę naprawdę się słucha! Zwłaszcza przy takich kawałkach jak Loaner i Honest and True, od których nie sposób się oderwać. Z pewnością nie są to też wesołe piosenki. W Wash me Clean, artystka wskazuje na mroczną przeszłość. Niektóre piosenki brzmią dość White’owo co wcale nie jest złe. Naznaczone przez producenta To Go Wrong jest jednym z bardziej skocznych i szybszych utworów na płycie w przeciwieństwie do najbardziej wyróżniającego się Dance To the Beat of My Own Drum. Kawałek zamykający płytę jest jak cowboyskie Mad Season.

Debiut Lillie Mae jest płytą do której na pewno będę wracał. Uwielbiam takie chwile, kiedy zaskoczony daję się porwać tym ujmującym kawałkom.  Forever and Then Some wydawało mi się płytą nowoczesną, jednak kiedy zdałem sobie sprawę czym jest nowoczesne country, dotarło do mnie, że ta płyta jest niszowa.

Przy nagrywaniu płyty wzieli udział Dan Feritta z (QOTSA, The Dead Weather), muzycy z Old Crow Medicine Show i rodzestwo artystki.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz