Kim Gordon udostępniła swój
nowy singiel. Znana szerzej z roli basistki w legendarnym Sonic Youth nagrała
piosenkę pod własnym szyldem. Czy jest to zwiastun długogrającego wydawnictwa?
Murdered Out jest niespodzianką dla fanów i chyba dla
samej autorki. Utwór powstał w wyniku współpracy producenta Justina
Raisena i Gordon. W nagraniu wzięła udział Stella Mozgawa(Warpaint), odpowiedzialna za nagranie perkusji.
Singiel
artystki swój kształt zawdzięcza w dużej mierze producentowi, który posklejał w
całość postrzępiony wokal Gordon, powstały w wyniku niewykorzystanych
fragmentów sesji nagraniowych dla innego artysty, któremu Raisen i była
członkini Sonic Youth pomagali. Całość brzmi dość interesująco i nowocześnie.
Przybrudzone gitary świetnie zgrywają się z industrialnym beatem jaki funduje
nam Stella, do tego ten wariacki wokal Kim Gordon wciąga nas w brudne matowe zakamarki muzyki
odrywając od połyskujących i cyfrowych brzmień.
Jak
podaje sama artystka główną inspiracją do stworzenia tego utworu były samochody
pomalowane na czarny, matowy lakier. Interpretacja przez Gordon trendu
nazwanego właśnie Murdered Out odwołuje się do odrzucenia połysku – jako symbolu
sukcesu, które wpełza do kultury w różnych dziedzinach dając nowy początek.
Czy
świeży singiel Kim Gordon jest zapowiedzią czegoś większego? Mam szczere
nadzieje, że tak, bo Murdered Out ma
bardzo wyrazisty charakter.
Jeśli ktoś oglądał film It
Might Get Loud, na pewno pamięta scenę, kiedy Jack White z kawałka
deski, butelki, druta i starej przystawki tworzy instrument. Udowadnia w ten
sposób, że potrafi zagrać na byle czym, jednak ta scena jest też manifestem
upodobań White’a do surowego i autentycznego brzmienia.
Jack White ze stuletnim Gibsonem L - 1
Jeśli ktoś oczekuje banalnego „The Best Of” z akustycznymi wersjami największych hitów Stripsów, Raconteursów, czy po prostu samego White’a, może spokojnie przestać się podniecać.
Jack
White to artysta kompletny. Nie ogląda się na trendy nadając odpowiedni kurs
dzisiejszej muzyce. Tradycje muzyczne Ameryki oprawia we własną ramkę
wyrabiając sobie, swoje surowe i naturalne brzmienie.
O tym jaką wagę przywiązuje do bluesa możemy przekonać się słuchając
najnowszego wydawnictwa muzyka. Acoustic
Recodrings 1998 – 2016 to dwupłytowa kompilacja utworów ze wszystkich
okresów twórczości artysty. Ułożona chronologicznie tracklista stanowi
nieoczywiste podsumowanie kariery muzyka. Jeśli ktoś oczekuje banalnego „The Best
Of” z akustycznymi wersjami największych hitów Stripsów, Raconteursów, czy po
prostu samego White’a, może spokojnie przestać się podniecać. Owszem, usłyszymy
piosenki ze wszystkich wcieleń muzyka, jednak jest to spójny zbiór będący
ukłonem w stronę delta blues. Warto wspomnieć też o okładce płyty prezentującej
muzyka wraz z Gibsonem L-1 (ponad stuletnim instrumencie)spopularyzowanym przez Roberta Johnsona –
legendarnego gitarzystę delta blues. (Dodam od siebie, że życie Johnsona owiane jest intrygującymi
legendami. Jedną z nich jest opowieść o zawiązaniu paktu z diabłem, aby zostać
muzykiem.)
Wśród
26 kompozycji znalazło się miejsce na premierowe City Lights. Utwór pochodzi
z sesji nagraniowej Get Behind Me Satan.
Niepublikowany wcześniej kawałek The White Stripes ma w sobie jakąś uroczą
magię, za sprawą prostej i dość monotonnej struktury bardzo przyjemnie się go
słucha. Do tego śpiew White’a wciąga w historię.
Just One Drink, lekko przearanżowane brzmi bardziej surowo a przy tym lepiej niż na Lazaretto.
Pozostałe
utwory nie są już nowościami. W przypadku Apple
Blossom, I’m Bound To Pack It Up zastosowany został remix, przez który na
pierwszym planie umiejscowiona jest gitara akustyczna i wokal.
Kilka piosenek doczekało się nieco innej aranżacji i miksu. Love is the Truth napisane na potrzeby
reklamy Coca Coli wzbogacone zostało o pianino. Just One Drink, lekko przearanżowane brzmi bardziej surowo a przy
tym lepiej niż na Lazaretto. Z
repertuaru Raconteurs zaserwowano bluegrasową wersję Top Yourself i wzbogacone o damski wokal Carolina Drama ze zmienionym miksem.
Czyżby łzy świadczyły o tęsknocie za The White Stripes?
Jednym z głównych plusów
tej kompilacji jest fakt, że utwory ze strony B, wydanych kiedyś singli White’a
czy Raconterus pojawiły się na Acoustic
Recordings 1998 – 2016 stajac się łatwiej dostępnymi, a dla niektórych nowoodkrytymi
piosenkami.
Poniżej polecam posłuchać emocjonalnego występu White'a w programie Jimmiego Fallona. Czyżby łzy świadczyły o tęsknocie za The White Stripes?
Skeleton
Tree bronić nie trzeba. Opisywanie kontekstu i
okoliczności powstania najnowszego dzieła Nicka Cave and The Bad Seeds jest
zbędne. Za sprawą niedopowiedzeń wywołanych niemocą twórczą artysty, intryguje
i zastanawia
„W
trakcie zaawansowanych prac nad Skeleton Tree, świat odbiegła informacja
o śmierci piętnastoletniego syna Nicka Cave’a.”
W trakcie zaawansowanych prac nad Skeleton
Tree, świat odbiegła informacja o śmierci piętnastoletniego syna Nicka
Cave’a. Od tamtego czasu, ani razu nie wystąpił publicznie, aż do wyemitowanego
jednorazowo w kinach, filmu One More
Time with Feeling. Obraz przedstawia proces rejestrowania materiału na płytę.
Ponadto, jest też komentarzem tego co
spotkało artystę. Odpowiada na pytanie, jak żyć z traumą wywołaną utratą
bliskiej osoby. Film jest rodzajem listu do słuchaczy i jedyną formą „promocji” mającą zastąpić koncerty, wywiady
czy oświadczenia.
„Dająca się
wyczuć w głosie muzyka, bezradność i próba pogodzenia się z losem zlewa się z
drone’owymi grzmotami nastrajając i przygotowując na charakter pozostałych
utworów.”
Najnowsze
wydawnictwo Nicka Cave i zespołu The Bad Seeds otwiera singlowe Jesus Alone, z tekstem ledwo
wyśpiewanym, czy momentami po prostu wyrecytowanym. Dająca się wyczuć w głosie
muzyka, bezradność i próba pogodzenia z losem zlewa się z dronowymi grzmotami w nie tyle co mroczny, a smutny twór . W
podobnym tonie jest Magneto. Ambientowe
plamy dronów przeplatają się z wprowadzającym w trans wibrafonem, a do tego co
kilka taktów pobudza nas gitara akustyczna. Anthrocene jest kontynuacją
tego co usłyszymy w Magneto
jednak, tutaj dopadają swingujące uderzenia bębnów, nadające nieco jazzowego
charakteru.
„Melorecytacja
Cave’a jest genialnym posunięciem. Może to efekt rezygnacji z jakiejkolwiek
ekspresji i niemocy twórczej jaka dopadła artystę podczas tworzenia płyty.”
Pozostałe utwory wyzbywają się chropowatego brzmienia na rzecz melodyjności
wyjętego rodem z lat ’80 czego przykładem jest Rings of Saturn. Wykorzystany Wurlitzer nadaje całego
balladowego charakteru i choć utwór wydaje się być lekki, to ładunek jaki
niesie ze sobą jest olbrzymi. Melorecytacja Cave’a jest genialnym posunięciem.
Może to być efektem rezygnacji z jakiejkolwiek ekspresji i niemocy twórczej
jaka dopadła artystę podczas tworzenia tej płyty. Girl in Amber daje niesamowite
wrażenie zrozumienia tego człowieka. Słychać jak Cave z każdą zwrotką rozpada
się na kawałki załamując swój głos. Leci równią pochyłą w dół emocjonalnej
czarnej przepaści. Akompaniament wibrafonu i wurlitzera nadaje pozaziemskiego
tonu, kreując w głowie obraz przestrzeni, w której znajduje się ludzka energia
pozbawiona ciała. Utwór niesamowicie działa na wyobraźnie. Dla mnie to
najbardziej wiarygodny i prawdziwy kawałek jaki kiedykolwiek słyszałem.
Twór zrodzony z boleści duszy artysty ma potencjał „popowo-piosenkowy”, a I
need You jest tego dowodem. Jest tak zaaranżowany, że w żadnym stopniu
piosenkowość nie drażni ani a wręcz udowadnia, że Cave jest muzykiem kompletnym
i potrafi tworzyć wspaniałe ballady wyciskające łzy. W Distant Sky po raz kolejny wysyłani jesteśmy gdzieś gdzie ludzka energia
krąży we wszechświecie.
"…Cave’owi
zabrakło siły artystycznej.”
Skeleton Tree jawi się jako twór podyktowany pod stan
emocjonalny Cava. Stąd też towarzysząca mi myśl, że ten album jest
niedokończony. Obecne są niedopowiedzenia, Cave czasami mija się z muzyką, a
wydanie leżące na półkach sklepowych tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że
Cave’owi zabrakło siły artystycznej. To jaki ostatecznie ma kształt ten twór,
nie jest jego wadą a największym plusem. Niekoniecznie swoją frustracje, ból,
czy coś co nas gryzie musimy wyrazić krzykiem, płaczem czy banalnym smutkiem.
Czasami więcej wyraża cisza. Ciszą, którą dla mnie jest Skeleton Tree.