czwartek, 28 stycznia 2016

Zwierzenia Kakofonisty!

Poniższy tekst zapowiada nowy, mały cykl tekstów o tym co się słuchało, a nie co pozornie wygrało!

Okres dzielenia się wrażeniami minionego roku mamy już za sobą. Pokładane nadzieje na ten nowy wciąż kwitną.  Czekają nas niesamowite koncerty (w naszym kraju) super grup takich jak RHCP, Black Sabath i Death Napalm itd. W tym roku doczekamy się również koncertu Guns’n’Roses.  Pop nagrywa z Hommem... Dzieje się!

Mój poczytny blog poświęcony muzyce odcina się od tego typu zabiegów, jak ustalanie kogo płyta była najlepsza w tym roku. Muzyka, sztuka, kultura to nie wyścig. Artystom zapewne również nie chodzi o bycie na pierwszym miejscu w jakimś rankingu pitchforka czy Rolling Stone, tylko o oddanie siebie w muzyce i odtworzenie tego co w głowie, duszy i sercu gra. Tak powinien myśleć artysta. Nie mnie jednak to oceniać. Artysta ze mnie żaden, spec od muzyki też. Grafoman i kakofonista - tak.

Nie mam zamiaru powielać schematu, gazet i portali poświęconych muzyce, które wskazują palcem co zasługuje na podium a co nie, mając swoich czytelników za debili a twórców za konie wyścigowe. Wielcy znawcy, którzy prześcigają się w opiniach o nagranych materiałach idą w banał, powtarzając je po sobie nawzajem. Bez brawury i szczerego opisania muzyki. 

Po długim czasie przerwy postanawiam sobie na nowy rok, że nie będę taki jak, cała reszta świata fonograficznego, że będę odważniejszy i pisał z serca o niej, taka jaka jest. Pisał, jak kochanek o swojej kochance, jak mąż o swojej upierdliwej żonie. Chcę mieć tą wolność jaką zbudował sobie David Bowie. To on zaszczepił we mnie uczucia i percepcję za pomocą, której patrzę na wszystko co mnie otacza. Mogę być kim chcę i szukać czegoś nowego. Nie powtarzać tego co istnieje.


Czytając te wszystkie podsumowania w gazetach i na portalach, zadałem wewnątrz siebie pytanie, jakby wyglądał ranking stworzony przeze mnie. Długo główkowałem i takową listę zbudowałem. Po ciągłych roszadach i zmian miejsc postanowiłem, że jebie mnie to, kto jest na pierwszym miejscu i po prostu napiszę co mi się spodobało w ubiegłym roku i przy jakich płytach włos się jeżył. Nie będą to jedynie nowości. 
Prezentacja ociera się o hipokryzję, ale nie jestem wstanie przesłuchać całej muzyki świata kumulującej w sobie niezwykłe zbiory dźwięków mając nadzieję trafić na nie prędzej czy później.