wtorek, 1 listopada 2016

WARPAINT – HEADS UP


Dziewczyny z Warpaint, swoim trzecim albumem potwierdzają fakt, że są zespołem godnym uwagi. Nasuwa się tylko jedno, ale dla artysty ważne pytanie. Czy damski zespół od trzech albumów nagrywa ciągle to samo? Czy melancholijne nieco psychodeliczne i przestrzenne piosenki, wypełnione po brzegi delay’ami czy flangerami,  nie są powtórzeniem?

Warpaint

Kiedy posłuchałem The Fool zakochałem się w glosach dziewczyn, sposobie ich gry oraz w tym, jak operują brzmieniem. W tamtym czasie ta płyta brzmiała rewolucyjnie. Do tego stopnia zwariowałem na punkcie The Fool, że zakochałem się w każdej z osobna członkini Warpaint. Zawód pojawił się w momencie, kiedy Kalifornijki wydały swoją drugą płytę. 
Na wieść o trzecim długograju moja podnieta była równa zeru.

...atakajują trip - hopowe beaty uzbrojone w taneczność.

Serce na nowo mocniej zabiło już przy Whiteout - pierwszym utworze z najnowszego krążka Warpaint. Utwór od pierwszych dźwięków wpisuje się w estetykę The Fool. Od zespołu, który nagrał już trzecią płytę słuchacz pragnie rewolucji. Oczekiwania są poniekąd zaspokojone dzięki takim utworom jak Be your side, The Stall, So Good, gdzie atakajują trip - hopowe beaty uzbrojone w taneczność. Ten pierwszy brzmi, jak kawałek powstały w trakcie sesji do Dummy kultowego Portishead. To właśnie taneczny charakter, przeplatany gitarowymi brzdąknięciami gitar i rasowym pulsującym rytmem kreowanym przez Stellę Mozgawę wybudza uśpioną miłość do twórczości Kalifornijek.

...uzdolniona perkusistka uratowała zespół przed krachem powtarzalności.

Wsłuchując się w Heads up na specjalne wyróżnienie zasługuje perkusistka grupy. Jej połamane beaty w Dre doskonale uzupełniają delikatne aranże pozostałych instrumentów. Gdyby nie pulsujący rytm wprawnej Mozgawy, wszystko na tej płycie byłoby bezpłciowe i mdłe. Przykładem jest Don't wanna, w którym znajdujemy miejsce na wyciszenie, ale dzięki pulsowi nie zasypiamy z nudów. Zaryzykuję stwierdzenie, że to właśnie uzdolniona perkusistka uratowała zespół przed krachem powtarzalności. Tym bardziej należy się jej szacunek, ponieważ artystka w trakcie sesji nagraniowych miała kontuzję nogi, przez co zdana była tylko na dwie pałeczki a resztę bębnów i hi-hatów zastąpione beat maszyną.

...modliłem się, żeby reszta płyty nie była, tak nadziana mainstremem.

Najsłabszym momentem jest Heads up nie wywołujące ani endorfin ani poirytowania. Zwykły utwór, do którego przez lata przyzwyczaiły nas dziewczynyz z Warpaint. Zaraz za tytułowym dziełem znajduje się New song mający charakter radiowego singla na wakacje. Był to pierwszy song opublikowany w ramach promocji nowej płyty i tylko modliłem się, żeby reszta płyty nie była, tak nadziana mainstremem. Moje modlitwy zostały wysłuchane, bo więcej słabych momentów nie znajdziemy. Zaskakują z to akustyczne brzmienia będące trzonem piosenki, jak w przypadku balladowego Today dear i odrywającego od rzeczywistości Don't let go. Jest to, jeden z utworów wprowadzających w odległą rzeczywistość za sprawą właśnie transowej gitary akustycznej rozpostartej na kolażu przesterowanych gitar.