środa, 31 maja 2017

Thurston Moore Rock N Roll Consciousness




Thurstonowi Moore’owi  pomysł na nową płytę zrodził się w trakcie zajęć w buddyjskim ośrodku, gdzie rozprawiano na temat świadomości. To go zainspirowało do nagrania Rock N Roll Consciousness będącego świadectwem muzycznej świadomości.  Tak właśnie rozpoczyna się historia o tym jak rock’n’roll zrodził się z buddyzmu. 
Płyty Moore’a  podszyte są nostalgią, a w szczególności ta najmłodsza. Jazgotliwe dysonanse, dziwnie nastrojone gitary są jak zerkanie za siebie.

Otwierający stawkę Exalted rozpoczyna się refleksyjnie, wręcz medytacyjnie i buddyjsko. Czysta gitara elektryczna, której było pełno na The Best Day jest kontynuacją, w której Moore przechodzi do brudnego noise i oczywistej solówki, ale w jakiś sposób  ujmującej i szczerej. Z tego prawie dwunastominutowego kawałka można zrobić trzy piosenki, ale po co, jeśli przez cały czas napięcie rośnie do gitarowego szału.

W Cusp słychać potwierdzenie muzycznej świadomości Moore’a. Brzmi jak Sonic Youth w bardziej przystępnej i lżejszej formie. Dysonansowe pejzaże i brudny hałas, podyktowany pod szybkie tempo są tym za czym było mi tęskno na poprzedniej płycie. Z kolei w Turn On artysta nie tyle co zwalnia, ale rezygnuje z siarczystego przesteru na rzecz szklistej gitary. Nie oznacza to, że Turn On jest łagodną i rozpływającą się kompozycją. Moore agresywnie i nonszalancko uderza w struny tworząc przy okazji coś w rodzaju nowojorskiej psychodeli spod znaku Velvet Underground.  
Smoke of Dreams po brzegi wypchane jest przeróżnymi gitarami, a oddzielanie ich od siebie to czysta frajda. Nie brakuje klasycznie brzmiącej solówki, której nie powstydziłby się Steve Vai.  Na zakończenie w klimacie post punkowej sceny nowojorskiej,  artysta serwuje szalone i poplątane kolaże gitarowe.  Aphordite w swojej oprawie rodem z lat 80 ma niepokojący oddźwięk wywołany mrocznie brzmiącą gitarą.

Gitarzyści mawiają między sobą, że tego jedynego brzmienia szuka się przez całe życie. W końcu brzmienie gitary jest jak podpis gitarzysty.  Jednym z tych ostatnich, któremu się udało wyrobić własne i niepowtarzalne „muzyczne ja” jest symbolem nowofalowego gitarowego podziemia. Rock N Roll Consciousness to pięć rozbudowanych kawałków. Nie są to przesadzone długaśne i alternatywne kawałki. Słychać w nich zdecydowanie, a Moore nagrał najlepszy solowy album. Złośliwi i ci megahiper alternatywni pewnie powiedzą, że zbyt lekkie i mało przesadne w swojej formie.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz