sobota, 12 marca 2016

O tym co się słuchał a nie pozornie wygrało - the end.


Ze względu na możliwość wymieniania po kolei płyt i artystów którzy mnie uwiedli w zeszłym roku trzeba, to kończyć jednym konkretnym wpisem zbierających garstkę tego, co dobre i lubię. Druga i ostatnia część, O tym co się słuchało a nie pozornie wygrało!

W dwa tysiące czternastym wybrałem się na koncert kapeli, która przedstawiała swoją twórczość jako niewydane kawałki Cobaina. Pomyślałem, że muszę iść i to sprawdzić. Okazuje się, że chłopaki z Marylin Nomore są świetnym przykładem na to, że twórczość wydająca się kopią czegoś co już istnieje wcale nie musi nudzić. W ich twórczości istnieje jakiś totalny, niezrozumiany dla mnie paradoks, bo słysząc ich na koncercie pierwszą myślą  było faktycznie porównanie do Nirvany i to z czasów Bleach, ale kawałki Marylin Nomore są ich kawałkami i w żaden sposób nie są banalną kopią zespołu z Seattle a wręcz znakomitym przedłużeniem gatunku. Ich Ep-kę znalazłem dopiero w zeszłym roku a to co było na koncercie to już inna sprawa…

Wśród nowości z 2015 roku miodem dla ucha było i jest The Pale Emperior Mansona. Marylinowi posłużyła zmiana gitarzysty i nagrali wspólnie coś co jest dojrzałe. Skończył się satanistyczny pastisz, w którego miejsce wskoczył przebojowy blues w oryginalnej formie jaką ulepił Manson wraz z muzykami. Jego ostatnia płyta pokazała, że chłop ma klasę, smak i pomysł na nowe muzyczne ja.
Moore swoim The Best Day zabiera świadomość człowieka jak najdalej od ciała. Post-apokaliptyczny charakter przypomina mi trochę twórczość R.E.M..  Minusem nie raz jest długość powtarzanych pętli w piosence co z czasem bardzo nuży, ale tak to jest w alternatywie. Albo kawałki są mega krótkie i trwają dwie minuty albo najmniej mają po pięć minut.

Na szczególną uwagę zasługuje kilkanaście utworów udostępnionych na Bandcampie przez samego Johna Frusciante. Pałam miłością do jego nowych eksperymentów dźwiękowych, w których występuje gitara i on jako John Frusciante. Według mnie Fru tworzy coś ponad wszystko. Wiem, że są ludzie, którzy nie potrafią tego słuchać i zrozumieć jego twórczości odkąd wydał PBX Funicular Intaglio Zone. Do mnie te Rolandy bijące z szybkim tempem, syntezatory i ta cała otoczka synthpopowa nawiązująca do lat osiemdziesiątych uderza prosto w mój czuły punkt. Powoduje, że na nowo ekscytuję się muzyką. Jak dla mnie ten człowiek stworzył swój niepowtarzalny styl jako artysta. Ciężko nawet określić tę muzykę jednak czuć w niej szczerość, uczucia jakie zostały przelane z jej pomocą.

Moim sercem zawładnęła płyta Jamiego xx znanego z zespołu The xx. W In Colour najbardziej spodobał mi się ten luz płynący z utworów zawartych na tej płycie. Przy Loud Places – moim faworycie z tej płyty – łzy ze wzruszenia napływają mi do oczu. Jest coś co ujmuje po prostu człowieka i już. Rzecz ma się tak samo z teledyskiem Daughter do utworu Doing The Right Thing.  Wracając do Jamiego, facet wydał znakomity poprawiacz humoru, ale nie jakiś głupiutki tylko zmuszający myślącego człowieka do pewnej refleksji.

Z serii elektroniki popowiej zeszłego roku bardzo przypadła mi do gustu płyta Sea You Later The Dumplings. Duetu bardzo młodych, zdolnych i dobrze wyglądających artystów. Krążek nie jest nudny. Najbardziej mi się podoba to, że każdy utwór jest inny i kreuje swój własny świat. Cała płyta jest jakby uniwersum tych wszystkich światów łącząc je w jedną kupę przy czym nie zlewając się w jedną banalną całość. Z ciekawością będę obserwował dalsze poczynania tych młodych muzyków z talentem, który ja im totalnie zazdroszczę.

Albumem towarzyszący mi od zeszłego roku jest też Abyss , którego recenzje pojawiła się na moim blogu. Przestrzeń i ciągnące się błotniste brzmienie gitary jest bardzo nastrojowe w połączeniu z baśniowym śpiewem artystki. Mocno wpływa na percepcję i przeogromnie inspiruje.

Z perspektywy czasu zawiedziony jestem płytą Dodge and Burns za swoją przeciętność. Rzadko wracam do krążka The Dead Weather. Z drugiej strony co tak mocno zdefiniowany zespół może zaproponować innego? Mam nadzieję, że za jakiś czas dowiemy się i dostaniemy muzykę zespołu White’a i spółki w nowej formie stanowiąc dla nas zaskoczenie!


Zeszły rok był owocny w dobre płyty i debiuty. Dużo można by wymieniać, u mnie kolejność jest przypadkowa i to że wymieniłem tych artystów nie ma żadnego znaczenia. Zabrakło w tym wpisie Deafheaven,  Beachhouse, Killing Joke, Mgły, JAAA! i wielu innych artystów i ich dzieł zasługujących na znacznie więcej niż moje słowa w tym najbardziej opiniotwórczym blogu świata. Niestety w nieskończoność, tak nie można pisać więc po prostu sprawdźcie to i owo i zadajcie sobie pytanie czy w muzyce i naszych gustach muzycznych jest klucz i do czego jest nam on potrzebny?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz